robertluczak.eu: blog o miastach, geografii, rozwoju i innych istotnych kwestiach

robertluczak.eu: blog on cities, geography, development and other relevant issues

Angola zrodzona w walce

Fot. R. Łuczak, Muzeum Sztuki Nowoczesnej, Wystawa After Year Zero. Powojenny uniwersalizm i geografie współpracy, Warszawa 2015

Angola zrodzona w walce*, czyli Confusão część 1

* Tytuł wpisu zaczerpnięty z publikacji: Broniarek Z., 1977, Angola zrodzona w walce, Wydawnictwo MON, Warszawa

Początki

Angola została zrodzona w walce. Od zawsze była to przestrzeń rywalizacji, podbojów, ekspansji, eksploatacji – walki. Kiedyś dostęp do wybrzeża Oceanu Atlantyckiego, później ludzie, a współcześnie diamenty i ropa – istne przekleństwo zasobów.

Historię Angoli można prześledzić od XVI wieku kiedy król N’Gola zjednoczył lud Mbundu będący do dziś jedną z głównych grup etnicznych Angoli i rządził królestwem Ndongo. Ten organizm polityczny prekolonialnej Afryki istniał już wcześniej i był związany oraz graniczył z królestwem Kongo obejmującym tereny dolnego biegu rzeki Kongo współcześnie podzielone pomiędzy Angolę i jej eksklawę Kabindę oraz obydwa dzisiejsze państwa kongijskie: Republikę Kongo oraz Demokratyczną Republikę Kongo (d. Zair).

W rządzącej się własnymi prawami rzeczywistości kulturowej i politycznej tej części Afryki pod koniec XV wieku pojawili się obcy – biali Europejczycy. W 1482 r. rozpoczyna się osadnictwo, a niecałe sto lat później kolonialny podbój tych terenów dokonany przez Portugalczyków. Tradycyjne Ndongo i Kongo sukcesywnie znikają i są zastępowane mozaiką sztucznych granic biegnących w poprzek podziałów etnicznych i językowych – rodzą się europejskie kolonie i będące ich następstwem niepodległe państwa Afryki, które dziś widzimy na mapie.

Z krwawych dziejów kolonializmu portugalskiego w Angoli jedna rzecz wymaga podkreślenia:

to właśnie z tej części Afryki brutalnie wyłapano i wysłano w morderczą podróż przez Atlantyk największą liczbę niewolników zasilających europejskie plantacje trzciny cukrowej i bawełny na kontynencie amerykańskim.

Ten hańbiący proceder trwał setki lat i doprowadził do wyniszczenia i upośledzenia ludności rdzennej. Na przestrzeni wieków dzisiejsza Angola straciła ok. 4-5 milionów osób, co jak na ówczesną liczbę mieszkańców było istną hekatombą, a prawo zmuszające ludzi do niewolniczej pracy zniesiono tamże dopiero w 1953 roku.

Dla Angolczyków Atlantyk jest nie tylko oknem na świat – jest on także bolesnym pomostem łączącym ich z potomkami ich pobratymców w Ameryce Łacińskiej.

Mimo takiej historii społeczeństwo Angoli drugiej połowy XX wieku było społeczeństwem wielorasowym. W latach 70. na ulicach Luandy, oprócz ubóstwa ludności czarnej, można było zobaczyć białego kierowcę taksówki wiozącego czarnych pasażerów czy białych biedaków będących ofiarami niewydolnej gospodarki autorytarnej Portugalii – widok nie do pomyślenia w jakimkolwiek innym kraju afrykańskim.

Angola w kleszczach

Dla wydarzeń opisanych przez Ryszarda Kapuścińskiego w książce „Jeszcze dzień życia” najważniejszy jest kontekst rysujący się po II Wojnie Światowej – w epoce zdominowanej z jednej strony przez podział na dwa wrogie obozy zogniskowane wokół USA i Europy Zachodniej oraz ZSRR, a z drugiej strony przez rozpad imperiów i dekolonizację.

Rodzący się wtedy tzw. Trzeci Świat musiał odnaleźć się zarówno w postkolonialnej rzeczywistości biedy, niedorozwoju, wyniszczenia i konfliktów plemiennych, jak i w zimnowojennych kleszczach.

Kolejne kraje Afryki i Azji, a także państwa latynoamerykańskie dokonywały swoich wyborów politycznych w oparciu o ideologię, geopolitykę oraz interesy rodzącej się elity opowiadając się po jednej lub po drugiej stronie globalnego konfliktu lub próbując znaleźć swoje miejsce u boku maoistowskich Chin czy w ruchu państw niezaangażowanych.

Bolesne spotkanie historii z geografią

Współczesna Angola została zrodzona właśnie w takiej walce.

Powiedzieć, że Angola była gorącym frontem Zimnej Wojny, a jednocześnie areną wojny domowej o podłożu kulturowym, politycznym i gospodarczym, to jakby nic nie powiedzieć.

W Angoli drugiej połowy XX wieku nałożyło się na siebie kilka kart historii materializujących się jednocześnie w tej samej przestrzeni – było to bolesne spotkanie historii z geografią.

  • Po pierwsze doszło tam do faktycznej wojny kolonialnej i wojny o niepodległość trwającej od początku lat 60., która w konsekwencji walnie przyczyniła się do agonii ostatniego z europejskich imperiów – Portugalii. Spod zamordystycznych i dyktatorskich rządów Antónia Salazara i jego następcy Marcela Caetana wyzwolił ją dopiero przewrót wojskowy i tzw. Rewolucja Goździków w 1974 roku.
  • Po drugie Angola stała się areną realnego starcia globalnych zimnowojennych interesów reprezentowanych przez USA i ZSRR. Żadna ze stron nie chciała pozwolić na poszerzenie strefy wpływów przeciwnika, żadna ze stron nie chciała odpuścić kolejnego głosu na forum Organizacji Jedności Afrykańskiej oraz żadna ze stron nie mogła sobie pozwolić na zignorowanie tej bogatej w zasoby przestrzeni pomiędzy Afryką Południową a Afryką Zachodnią.
  • Po trzecie, analogicznie do wielu państw uzyskujących niepodległość spod opresji kolonialnej, do głosu doszły wewnętrzne różnice etniczne, które odpowiednio podsycane i manipulowane przyczyniły się do narastania wewnętrznych podziałów, konfliktów i agresji.
  • Po czwarte w samej Angoli, oprócz konfliktu na tle kulturowym i etnicznym, doszło do prawdziwej konfrontacji przeciwstawnych ideologii i koncepcji ustroju państwa. Z jednej strony istniał program budowy postkolonialnego, socjalistycznego i relatywnie otwartego społeczeństwa opartego wszakże o model gospodarczy i polityczny zbliżony do radzieckiego, włączywszy w to dominację monopartii. Z drugiej natomiast była siła postulująca budowę społeczeństwa zamkniętego w rasowo, etnicznie, czy wręcz plemiennie definiowanych granicach. Idee tam obecne ewoluowały od sympatii dla Chińskiej Republiki Ludowej po sojusz z USA i ultra konserwatywnym rządem RPA. Mówi to wiele o przystawalności zachodnich łatek ideologicznych do rzeczywistości postkolonialnej. Całości obrazu dopełniały siły i interesy o charakterze lokalnym – niektóre o podłożu czysto korupcyjnym, a niektóre wykorzystujące separatyzmy regionalne podsycane w oparciu o zasoby ropy naftowej (region Kabinda).
  • Po piąte Angola była polem nie tylko walk wewnętrznych, ale również jawnych interwencji zewnętrznych – wpierw agresji wojsk południowoafrykańskich, a w odpowiedzi wsparcia udzielonego przez armię kubańską. Pikanterii sytuacji dodaje fakt, iż zarówno w chwili przekroczenia granicy angolskiej przez wojska RPA, jak i w momencie lądowania kolejnych kontyngentów wojskowych wysyłanych przez Fidela Castro terytorium Angoli formalnie było wciąż częścią Portugalii, a więc kraju członkowskiego NATO. Czy zatem angolska wojna domowa będąca jednocześnie wojną południowoafrykańsko-kubańską (a może wręcz amerykańsko-radziecką?) była de facto aktem agresji na Pakt Północnoatlantycki?
  • Po szóste w wojnę w Angoli bezpośrednio, oprócz sił wewnętrznych, były zaangażowane wojska południowoafrykańskie i armia kubańska, ale przecież byli tam obecni agenci zarówno CIA, jak i KGB oraz doradcy wojskowi z obydwu mocarstw. Dodatkowo w konflikt ten bezpośrednio (także militarnie) zaangażowany był ówczesny Zair, a pośrednio większość państw afrykańskich. Osobną kwestią była nieudana, jak się okazało później, próba poszerzenia swojej strefy wpływów przez rasistowski, a w ówczesnym odbiorze, właściwie faszystowski rząd RPA.
  • Po siódme wreszcie wojna kolonialna ciągnąca się w latach 1961-1974 przerodziła się w wojnę lat 1975-1976 opisywaną przez Kapuścińskiego, która wbrew przewidywaniom nie zakończyła się szybkim zwycięstwem głównej siły narodowowyzwoleńczej – Ludowego Ruchu Wyzwolenia Angoli (port. Movimento Popular de Libertação de Angola – MPLA) wspieranego przez Kubę i ZSRR, lecz przeistoczyła się w wojnę domową trwającą aż do 2002 roku. Ta odsłona angolskiego konfliktu z roku na rok stawała się coraz trudniejsza do jednoznacznej oceny, gdyż charakteryzowała się narastaniem animozji wewnątrz społeczeństwa angolskiego, brutalizacją, a wreszcie kompletnym chaosem politycznym i etycznym, niezależnie od wcześniej deklarowanych sympatii i ideałów. Nikt nie pozostał bez winy.

Wojna czterdziestoletnia

Angola została zatem zrodzona w walce, w której ścierały się interesy lokalne, regionalne i globalne; w której rolę odgrywały wielkie ideologie i mocarstwa, jak i małe interesy i powikłania; w której do głosu dochodziły podziały etniczne i różne modele polityczne – współczesna Angola została zrodzona w walce trwającej ponad 40 lat.

Pobyt Kapuścińskiego w Angoli jesienią 1975 roku przypadł na kluczowy moment, w którym konflikt kolonialny i domowy stał się areną starcia sił globalnych rozpoczynając tym samym wojnę wyniszczającą społecznie, gospodarczo, politycznie oraz etycznie. Doprowadziło to w konsekwencji do kompletnej zapaści państwa angolskiego u progu XXI wieku.


Tekst ten powstał w ramach współpracy z Platige Image przy filmie Jeszcze dzień życia / Another Day of Life.
Więcej informacji o książce i filmie: Platige Image, Culture.pl, IMDb, Kapuściński.info