robertluczak.eu: blog o miastach, geografii, rozwoju i innych istotnych kwestiach

robertluczak.eu: blog on cities, geography, development and other relevant issues

Reporter kwantowy

Fot. Kapuscinski.info

Reporter kwantowy, czyli Confusão część 5

Reporter i ideologia

W części 4 pisałem o Angoli zawieszonej pomiędzy wojną a nadzieją, a także o Kapuścińskim zawieszonym pomiędzy byciem obserwatorem a współtwórcą wydarzeń. Ten wątek, zdaje się, warto rozwinąć.

Dziś, w drugiej dekadzie XXI wieku, z doświadczeniem rozkładu polityki i gospodarki tzw. bloku wschodniego można zadać pytanie: dlaczego Kapuściński jednoznacznie poparł MPLA wraz z jej ideologicznie klarownym przechyłem w stronę marksizmu? Temu poparciu dawał on wyraz wielokrotnie, a z kart reportażu „Jeszcze dzień życia” wyczytać go można bezpośrednio. Zresztą sam Kapuściński, jak i inni dziennikarze piszący o Angoli i o Kapuścińskim wprost przytaczają słowa osób zaangażowanych w działalność MPLA: Ricardo był jednym z nas!

Połowa lat 70. XX wieku to okres, w którym jest jeszcze daleko do bankructwa imperium radzieckiego, a przede wszystkim to czas wciąż żywych nadziei wiązanych z gospodarką socjalistyczną. W Trzecim Świecie miała ona przynieść wyjście z ubóstwa i złagodzenie skrajnych nierówności charakterystycznych dla epoki kolonialnej, kiedy to nieliczni mieli wszystko, a większość nie miała zgoła niczego, nawet godności.

Rewolucja angolska i to wszystko co utożsamiał MPLA nie była trzecioświatowym idealizmem, naiwnym programem politycznym czy niezrozumiałą uległością wobec Moskwy. Postulowany przez MPLA ustrój polityczny oraz system gospodarczy w oczach polskiego reportera był lepszym rozwiązaniem dla kraju wychodzącego z epoki kolonialnej niż gospodarka wolnorynkowa w zachodnim rozumieniu, a w konsekwencji także polityka uzależniona od zachodnich potęg.

W realiach kraju takiego jak Angola tzw. wolny rynek zazwyczaj przybierał karykaturalną postać, a często wręcz pełnił rolę neokolonialnej opresji.

Kapuściński rozumiał te wynaturzenia i znał je bezpośrednio z ulic Afryki i Ameryki Łacińskiej: kapitalizm Trzeciego Świata nie był tożsamy z dobrobytem społeczeństw Zachodu. Zazwyczaj był to kapitalizm spaczony, który gwałtownie wkraczając w sytuację postkolonialną zamiast przynieść wolność i dobrobyt przynosił nowe formy zniewolenia i żerował na istniejących nierównościach.

Reporter zaangażowany

Kapuściński autentycznie utożsamiał się z postulatami emancypacji mas i ich upodmiotowienia, a przynajmniej na poziomie deklaracji MPLA był znacznie bliższy tym ideałom niż jakikolwiek inny ruch w Angoli. Dodatkowo, lider MPLA i przyszły pierwszy prezydent niepodległej Angoli, Agostinho Neto, wielokrotnie podkreślał wagę i istotę niezależności Angoli oraz jej prawa do kreślenia własnych ścieżek rozwojowych niezależnie od koncertu mocarstw.

Dlaczego natomiast Kapuściński tak się obawiał ingerencji zewnętrznej, a szczególnie RPA?

Oprócz jego doświadczeń i wiedzy o innych gorących frontach zimnej wojny nie sposób zrozumieć reportera nie znając jego korzeni i osobistych doświadczeń. W latach 60. Kapuściński był świadkiem dekolonizacji Afryki i na własne oczy widział czym są konflikty budowane na różnicach i nienawiści rasowej. Dla niego i dla innych osób obserwujących wykuwanie się wolnej Afryki reżim południowoafrykański był zaprzeczeniem wszystkiego w co wierzyli oni sami oraz młodzi afrykańscy liderzy.

To był czas nadziei dla Afryki, a RPA z polityką apartheidu była jej jawnym zaprzeczeniem i pogwałceniem.

Kapuściński autentycznie obawiał się rasistowskich porządków w Angoli wpadającej w strefę wpływów białych Afrykanerów z Południa.

Nie można też zapominać o jeszcze jednej rzeczy: Ricardo pamiętał II Wojnę Światową i jednocześnie wiedział, że we wrześniu 1939 roku, podczas gdy na polskie miasta już spadały bomby, rząd południowoafrykański robił wszystko co tylko możliwe, by nie wypełnić instrukcji z Londynu i by opowiedzieć się po stronie Hitlera, a nie aliantów. Mimo ostatecznego podporządkowania się woli metropolii, w pierwszej fazie II Wojny Światowej w RPA co chwila dało się słyszeć głosy, iż prawdziwym sprzymierzeńcem są nazistowskie Niemcy.

Faszyzm, szczególnie ten o podłożu rasowym, miał wśród białych Afrykanerów szerokie poparcie społeczne – taki właśnie miał posmak cień nadciągający nad Angolę z południa.

Reporter kwantowy

Kapuściński wreszcie, oprócz własnych przekonań, jako reporter z kraju demokracji ludowej niewątpliwie miał ułatwione zadanie w kontaktach z MPLA, a dodatkowo wpadł w wir wydarzeń i stał się ich aktywnym uczestnikiem. Angolczycy mówiący po portugalsku, kubańscy oficerowie – po hiszpańsku, a doradcy radzieccy – rzecz jasna po rosyjsku. Kapuściński biegle włada wszystkimi tymi językami i nagle okazuje się, że jest jedyną osobą, która może zapewnić sprawną komunikację. I jak tu pozostać klasycznym obserwatorem?

Ślęcząc nad teleksem i rozważając czy przekazać kluczową dla przebiegu wojny depeszę Kapuściński wiedział, że jest reporterem kwantowym – obserwował, zdawał relację, ale jednocześnie wpływał na dziejącą się na jego oczach historię na poły żywej, a na poły martwej Angoli 1975 roku.


Tekst ten powstał w ramach współpracy z Platige Image przy filmie Jeszcze dzień życia / Another Day of Life.
Więcej informacji o książce i filmie: Platige Image, Culture.pl, IMDb, Kapuściński.info